Sosnowiczanie grają o swoją przyszłość

Arka może już w tej kolejce zapewnić sobie awans do ekstraklasy, z której spadła w 2020 roku. Stanie się tak jeśli w piątek GKS Katowice nie wygra na wyjeździe z GKS Tychy, a żółto-niebiescy pokonają zdegradowane Zagłębie. To spotkanie rozpocznie się w niedzielę o godz. 12.40.

"Jestem już zmęczony liczeniem punktów. Podchodzę do tego inaczej - jeśli wygramy trzy ostatnie mecze, zakończymy ligę na pierwszym miejscu. Jestem przekonany, że Katowice mogą sobie poradzić w Tychach, które mają problemy ze skompletowaniem linii obrony, bo po spotkaniu z Lechią wypadło im dwóch defensorów" - zaznaczył na konferencji prasowej w Gdyni Łobodziński.

Niespełna 42-letni szkoleniowiec nie ukrywa, że jest trochę zaskoczony opinią wielu osób na temat swojej drużyny.

"Gdybyśmy przed sezonem powiedzieli, że na tym etapie będziemy mieć sześć punktów przewagi nad strefą barażową, wszyscy byliby zadowoleni, a tak widzę, że jednak nie wszyscy są zadowoleni. Do tej pory wykonaliśmy dużą robotę i trochę martwi mnie podejście środowiska w stylu +co się dzieje, co z drużyną jest nie tak+. Mamy swoje problemy, ale nadal gramy nieźle w piłkę, nasza sytuacja wciąż jest bardzo dobra i chcemy wywalczyć bezpośredni awans do ekstraklasy" – dodał.

Ostatnie Zagłębie, które na boiskach rywali tylko raz wywalczyło komplet punktów (we wrześniu zwyciężyło 1:0 GKS Katowice), z honorem postanowiło pożegnać się z 1. ligą. W ostatniej kolejce sosnowiczanie niespodziewanie zremisowali u siebie 1:1 ze zdobywcą Pucharu Polski Wisłą Kraków.

"Od kiedy +Sagan+ został trenerem, a mogę tak mówić o Marku Saganowskim, bo to mój kolega, w tym zespole wiele zmieniło się na lepsze. Sosnowiczanie głównie nie tracą tylu bramek, ile wcześniej, nieźle grają, chociaż przed sezonem, patrząc po nazwiskach, twierdziłem, że będą się bić o górną szóstkę. W piłce dzieją się jednak różne niespodziewane rzeczy" – zauważył.

Trener Arki przekonywał, że niedzielne spotkanie jego piłkarze muszą odpowiednio rozegrać głównie w głowie.

"Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy faworytem tej rywalizacji, aczkolwiek presja jest i nie chodzi o presję rywala, tylko o presję wyniku. Jest ona trochę niepotrzebna, bo nie możemy doczekać się momentu, w którym awans stanie się faktem. To może być jedyny problem" – podkreślił.

Popularny "Łobo" spodziewa się trudnej przeprawy ze spadkowiczem.

"Nie sądzę, że zawodnicy Zagłębia grają o nic. Grają o swoją przyszłość i to nie jest tak, że mogą sobie pozwolić na porażkę i luz. Mecz z Wisłą pokazał, ile w tym zespole jest zaangażowania. Poza tym to spotkanie trochę nam także utrudniło zadanie, bo Zagłębie zmieniło ustawienie i nie wiemy, jak zagra w Gdyni. Wydaje mi się, że to może być jedyna +zagwozdka+, patrząc natomiast po profilach zawodników spodziewam się, że czeka nas mecz piłkarski" – przyznał.

W Arce do końca sezonu nie zagra lewy obrońca i autor sześciu asyst Dawid Gojny, który w poprzednim meczu z Podbeskidziem w Bielsku-Białej złamał rękę. W trzech ostatnich spotkaniach zabraknie również środkowego pomocnika Janusza Gola.

"Jeśli chodzi o te absencje, to sobie spokojnie poradzimy. Delikatne problemy nadal mają Sebastian Milewski i Hubert Adamczyk, ale raczej powinni być do mojej dyspozycji. Nie chcę jednak zapeszać, bo o każdego zawodnika walczymy do samego końca" – podsumował.(PAP)

Autor: Marcin Domański

md/ pp/